Kolejność wyświetlanych postów lub pojawiających się po sobie rolek na portalach społecznościowych nie jest przypadkowa. Utrzymanie naszej uwagi na ekranie telefonu opiera się m.in. na tak zwanym zmiennym schemacie wzmocnień, odkrytym w latach 30. XX wieku przez amerykańskiego psychologa i behawiorystę Burrhusa Frederica Skinnera. Za utrzymanie naszego skupienia na ekranie telefonu odpowiada losowy schemat nadejścia kolejnej nagrody w postaci interesującego postu, rolki, relacji, mema czy materiału wideo. Nie wiedząc, kiedy nadejdzie kolejne wzmocnienie, nasz organizm jest o wiele bardziej zmotywowany do kontynuowania danej czynności, czyli scrollowania. Zachowania motywowane zmiennym schematem wzmocnień są bardzo trudne do wygaszenia, a ich największym „przedstawicielem” poza mediami społecznościowymi jest hazard.
Posty publikowane w social mediach skupiają się najczęściej na pozytywnych i wyidealizowanych momentach życia naszych znajomych czy influencerów. Zarówno tych, których śledzimy, jak i tych, których podrzuca nam algorytm. Luksusowe wakacje, ekstrawaganckie doznania kulinarne, designerskie garderoby i niezliczona ilość rzeczy, które nagle wydają nam się być potrzebne tylko dlatego, że mają je inni. Nadmierna ekspozycja na nierealistyczne i zawyżone postrzeganie bogactwa posiadanego przez inne (obce nam) osoby może jednak prowadzić do presji finansowej i zaburzenia poczucia własnej wartości. Podejmowane decyzje dotyczące zakupu rzeczy podpatrzonych w sieci, w szczególności u młodych dorosłych, są często impulsywne i kompulsywne. Według raportu „Minds of Money” z marca 2025 roku, 47% Amerykanów z pokolenia Z przyznaje się do wydawania pieniędzy pod wpływem nieprzemyślanych impulsów, z czego aż 39% przyznaje się do robienia zakupów tylko po to, aby pochwalić się nimi w sieci. Dokładnie tyle samo osób żałuje swoich decyzji wraz z upływem czasu.
Podstawowym problemem porównywania się do innych w social mediach jest obserwowanie wydatków, a nie oszczędności. Punktem odniesienia staje się zakupione dobro, a nie dług lub rata kredytu, które się często z tym zakupem wiążą. W siódmym odcinku Oszczędnościowego Espresso wyjaśniałem pojęcie osobistej wartości netto, której świadomość powinna towarzyszyć nam nieustannie, gdy tylko pojawia się w nas lęk spowodowany (tylko pozornie) niższym statusem lub presją finansową. Zjawisko zniekształconej oceny własnej sytuacji materialnej, na którą ogromny wpływ mają właśnie media społecznościowe, nosi nazwę finansowej dysmorfii (ang. money dysmorphia). Następstwem tego dość nowego zjawiska jest próba dopasowywania naszego stylu życia do odrealnionych standardów, nawet kosztem popadania w długi.
Finansowe FOMO (ang. fear of missing out) to strach przed pozostaniem „w tyle” w kontekście fasadowego stylu życia prezentowanego w mediach społecznościowych.
Porady dotyczące zaprzestania obserwowania poszczególnych kont czy ograniczania czasu spędzanego w ekranie telefonu nic nie wniosą, dopóki nie zrozumiemy rzeczywistej natury problemu. Musimy pamiętać o tym, że nasze umysły są podatne na bodźce, na które stale reagujemy. Reakcje na bodźce powodują konsekwencje i kreują nasze przyszłe działania. Im bardziej zrozumiemy naturę bodźców, tym te konsekwencje będą dla nas korzystniejsze lub przynajmniej mniej dotkliwe. Tymi bodźcami są m.in social media, które pochłaniają nasz czas w niezliczonych ilościach. Ich wpływ na nasze zachowania i decyzje jest ogromny, jednak wciąż niedoceniany. Porównywanie się do innych może prowadzić nas w zgubne rejony, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie porównanie się do nas samych z przeszłości. Jeżeli dokonaliśmy postępu, jesteśmy na bardzo dobrej drodze.
Źródła: